22-02-2013, 21:43
Rano wychodzę z domu,idę do auta aby udać się nim do pracy.Przy aucie widzę żółtą plamę na śniegu.Myślę sobie :co za baran nasikał mi pod auto?!Wsiadam do auta , jadę do pracy 16 km , wjeżdżam na firmę i na placu 10 m od miejsca parkingowego auto mi gaśnie.Ponieważ wskaźnik paliwa mi nie działa od dłuższego czasu-jakoś ciężko mi zrozumieć że mogło mi zabraknąć paliwa - ponieważ wcześniej tankowałem i było sporo paliwa.Po wlaniu paliwka z kanistra i odpaleniu auta ( z rozrusznika nie odpalił,musiałem użyć linki) kumple mówią że paliwo mi leci z auta.
Po schyleniu się pod spód zobaczyłem ... wywierconą dziurę w zbiorniku paliwa !!!Surczybyki pod domem w nocy zrobili mi dziurę w zbiorniku i spuścili ropę.Zostało akurat tyle że udało mi się dojechać do pracy.
Na policji już zgłosiłem ( szanse złapania nierobów żadne) , zbiornik już mi kumpel mechanik zaspawał.
Taki to miałem spieprzony dzień !
Po schyleniu się pod spód zobaczyłem ... wywierconą dziurę w zbiorniku paliwa !!!Surczybyki pod domem w nocy zrobili mi dziurę w zbiorniku i spuścili ropę.Zostało akurat tyle że udało mi się dojechać do pracy.
Na policji już zgłosiłem ( szanse złapania nierobów żadne) , zbiornik już mi kumpel mechanik zaspawał.
Taki to miałem spieprzony dzień !