17-01-2021, 13:34
mam podobną akcję - jechałem dzisiaj do kolegi, na dworze -10 stopni. Trasa podmiejska, wioskowa wręcz, 18km. A problemy z nagrzewaniem auta obserwuje od jakiegoś czasu. I tak sobie ta wskazówka pełza bardzo leniwie. Zatrzymała się praktycznie na 70 stopniach i amen. Ale postanowiłem wyłączyć nawiew. I cyk - dość szybko doszło do 90. Jak tylko włączyłem nawiew na nowo spadło do 70 stopni. To normalne? Nie wiem czy dogrzewacz działa, żadnego buczenia nie słyszę. W powrotną stronę(silnik zdążył ostygnąć), tą samą trasą już nie wyłączałem dmuchawy - nie doszło do 90 stopni... I tak się zastanawiam - czy jakby termostat był walnięty to by w ogóle poszedł pod te 90 stopni jak przy wyłączonej dmuchawie?
Jak na złość nie wiem czy mi nie padła też pompka od spryskiwacza bo padł spryskiwacz. Dolałem zimowego płynu, chciałem spryskać i lipa. Wycieraczki chodzą a nic nie leci i nie słychać buczenia pompki
Jak na złość nie wiem czy mi nie padła też pompka od spryskiwacza bo padł spryskiwacz. Dolałem zimowego płynu, chciałem spryskać i lipa. Wycieraczki chodzą a nic nie leci i nie słychać buczenia pompki