Wyposażenie da się w prosty sposób wytłumaczyć - np. u mnie - po autach z podgrzewanymi fotelami, pełną elektryką, fisem, kliemtronikiem - nie miałem tego uśmiechu na twarzy wsiadając do środka pierwszego SGA chociaż był bardzo pewnym egzemplarzem, człowiek się do lepszego bardzo szybko przyzwyczaja.
Lampki - tak samo, czy są, czy ich nie ma do auta w nocy wsiądziesz, kolega chyba tylko zaznaczył, że nie ma i podejrzewam, że też mu to zwisa.
Nie zgadzam się tylko ze stwierdzeniem im mniej ma - tym mniej kłopotu, tzn. w pośredni sposób, bo jest w tym sens, ale gdyby tak patrzeć, to byśmy nie kupowali auta z ABSem czy ESP, bo może się zepsuć. Wszystko może się zepsuć, tak samo silnik, o który dbamy i chodzi jak zegareczek, skrzynia, czy coś innego.
Każdy z nas wie, przynajmniej Ci co kupują głową, że to ciężka loteria z autami zza granicy. Dlatego ja sprawdzam, ale na początek i tak robię swoje - czyli pierwszy duży serwis. Sprawdzenie czy dokumentacja napraw ma na celu tylko sprawdzenie czy poprzedni właściciel dbał o auto. A z Suwałk, gdzie kupiłem 2.8 i tak wracałem z duszą na ramieniu, czy coś nie wystrzeli nagle
Jeździłem różnymi autami, żeby tu trafić musiałem dojrzeć do tego, co życie przede mną stawia - sprzedałem TTkę i kupiłem Sharana, to jakby krok w tył, ale czasem myśleć zaczynasz o rodzinie. Chciałem mieć frajdę z auta (przy tym kupić w miarę pewne). I sam po sobie zauważam, że uśmiech na twarzy się pojawia jak wsiadam, chociaż to tak na prawdę auto żony czasem wsiadam i jadę tak sobie je umyć czy po prostu się przejechać. Motor na prawdę budzi pozytywne emocje.
Luba też powiedziała po kilku dniach użytkowania, że czuje różnicę jak wsiada do środka. I tak kupujmy, bez zjaru, tylko głową i jeszcze raz głową. Wyposażenie - kwestia gustu a z tym się ponoć nie dyskutuje.
I jeszcze kwestia czy da nam w kość - wszystko zależy tylko od nas. Jeśli ktoś wywala całą kasę na auto (postaw się a zastaw się) to takich ludzi zaskoczy. Jeśli natomiast zostawiamy rezerwę finansową, żeby móc się cieszyć nawet jeśli coś wyskoczy, to czemu nie.
Wolę osobiście kupić tańsze auto i mieć ten "fun" niż nowsze i nie mieć rezerwy na naprawy.
Lampki - tak samo, czy są, czy ich nie ma do auta w nocy wsiądziesz, kolega chyba tylko zaznaczył, że nie ma i podejrzewam, że też mu to zwisa.
Nie zgadzam się tylko ze stwierdzeniem im mniej ma - tym mniej kłopotu, tzn. w pośredni sposób, bo jest w tym sens, ale gdyby tak patrzeć, to byśmy nie kupowali auta z ABSem czy ESP, bo może się zepsuć. Wszystko może się zepsuć, tak samo silnik, o który dbamy i chodzi jak zegareczek, skrzynia, czy coś innego.
Każdy z nas wie, przynajmniej Ci co kupują głową, że to ciężka loteria z autami zza granicy. Dlatego ja sprawdzam, ale na początek i tak robię swoje - czyli pierwszy duży serwis. Sprawdzenie czy dokumentacja napraw ma na celu tylko sprawdzenie czy poprzedni właściciel dbał o auto. A z Suwałk, gdzie kupiłem 2.8 i tak wracałem z duszą na ramieniu, czy coś nie wystrzeli nagle
Jeździłem różnymi autami, żeby tu trafić musiałem dojrzeć do tego, co życie przede mną stawia - sprzedałem TTkę i kupiłem Sharana, to jakby krok w tył, ale czasem myśleć zaczynasz o rodzinie. Chciałem mieć frajdę z auta (przy tym kupić w miarę pewne). I sam po sobie zauważam, że uśmiech na twarzy się pojawia jak wsiadam, chociaż to tak na prawdę auto żony czasem wsiadam i jadę tak sobie je umyć czy po prostu się przejechać. Motor na prawdę budzi pozytywne emocje.
Luba też powiedziała po kilku dniach użytkowania, że czuje różnicę jak wsiada do środka. I tak kupujmy, bez zjaru, tylko głową i jeszcze raz głową. Wyposażenie - kwestia gustu a z tym się ponoć nie dyskutuje.
I jeszcze kwestia czy da nam w kość - wszystko zależy tylko od nas. Jeśli ktoś wywala całą kasę na auto (postaw się a zastaw się) to takich ludzi zaskoczy. Jeśli natomiast zostawiamy rezerwę finansową, żeby móc się cieszyć nawet jeśli coś wyskoczy, to czemu nie.
Wolę osobiście kupić tańsze auto i mieć ten "fun" niż nowsze i nie mieć rezerwy na naprawy.
150KM -> 150kW