10-03-2014, 22:40
Podzielę się z kolegami kilkoma obserwacjami z montażu - właśnie założyłem komplet oryginalnych chlapaków.
Na samochodzie wygląda to tak:
__
***
Fordowskie są inne niż pokazane wyżej oryginały VW.
Poza tym są matowe, dosyć elastyczne i fakturą pasują do bocznych listew na samochodzie.
***
Pasują do samochodu jak klocki lego. Warto dołożyć parę złotych.
***
Wbrew opowieściom o szybkim, prostym i przyjemnym montażu (instrukcja obrazkowa jak z Ikea) niestety poddałem się po pół godzinie szarpania i pojechałem do fachowca. Dlaczego?
Trudność 1: mam tylko 2 ręce, a potrzeba min. 3. (tu przytrzymaj, tam popchnij...);
Trudność 2: do tych zapinek potrzeba siły King-Konga. Myślałem, że fachowiec będzie miał jakiś super sposób, albo narzędzie, ale nie - też "na brutala" to robił (ale przynajmniej wiedział, że tak jest ok.). No i ryzyko urwania zderzaka przy montażu zawsze było przerzucone na kogoś innego.
***
Faktycznie, żadnego kaleczenia samochodu nie ma. Z przodu wkręty idą w oryginalne otwory od mocowania nadkoli, a tylne są tylko na zapinki.
***
W przednich (zdziwienie) jeden z otworów montażowych był umieszczony w złym miejscu. Rozwiązanie: chlapacz podłożyć pod (i tak odkręcone) nadkole, zamiast nad i wkręt pakować na siłę w miejscu, gdzie nadkole ma otwór. Przebije się przez gumę. Czyli tak:
***
Wydaje mi się, że są przymocowane naprawdę dobrze. Na razie wiosna idzie, więc będę je testował tylko na kałużach, a to żaden test. Dopiero zima i porządny śnieg będą prawdziwym sprawdzianem, ale o tym w następnym odcinku
Czystych i pięknych aut wszystkim życzę!
Na samochodzie wygląda to tak:
__
***
Fordowskie są inne niż pokazane wyżej oryginały VW.
Poza tym są matowe, dosyć elastyczne i fakturą pasują do bocznych listew na samochodzie.
***
Pasują do samochodu jak klocki lego. Warto dołożyć parę złotych.
***
Wbrew opowieściom o szybkim, prostym i przyjemnym montażu (instrukcja obrazkowa jak z Ikea) niestety poddałem się po pół godzinie szarpania i pojechałem do fachowca. Dlaczego?
Trudność 1: mam tylko 2 ręce, a potrzeba min. 3. (tu przytrzymaj, tam popchnij...);
Trudność 2: do tych zapinek potrzeba siły King-Konga. Myślałem, że fachowiec będzie miał jakiś super sposób, albo narzędzie, ale nie - też "na brutala" to robił (ale przynajmniej wiedział, że tak jest ok.). No i ryzyko urwania zderzaka przy montażu zawsze było przerzucone na kogoś innego.
***
Faktycznie, żadnego kaleczenia samochodu nie ma. Z przodu wkręty idą w oryginalne otwory od mocowania nadkoli, a tylne są tylko na zapinki.
***
W przednich (zdziwienie) jeden z otworów montażowych był umieszczony w złym miejscu. Rozwiązanie: chlapacz podłożyć pod (i tak odkręcone) nadkole, zamiast nad i wkręt pakować na siłę w miejscu, gdzie nadkole ma otwór. Przebije się przez gumę. Czyli tak:
***
Wydaje mi się, że są przymocowane naprawdę dobrze. Na razie wiosna idzie, więc będę je testował tylko na kałużach, a to żaden test. Dopiero zima i porządny śnieg będą prawdziwym sprawdzianem, ale o tym w następnym odcinku
Czystych i pięknych aut wszystkim życzę!