Moje rozwiązanie mojego problemu:
Proza życia sprowadziła mnie na ziemię.
Do wszystkiego się człowiek może przyzwyczaić.
Skończyło się u mnie na transmiterze FM w zapalniczkę (taki za 15 zł od chińczyka) z dwoma gniazdami USB.
Jedno gniazdo służy mi do zasilania wideorejestratora, drugie na pendrive. Fajny kompromis.
Z kierownicy mam sterowanie głośnością, przełączanie piosenek przy zapalniczce na panelu transmitera. Da się z tym żyć.
[spoiler]
Taka jeszcze dygresja i prywatne przemyślenia:
CAN i integracja z FISem? Zbytek łaski. Ot nazwa stacji wyświetla się między zegarami. Fajny gadżet, wg mnie zbędny. Sterowanie z kierownicy - troszkę tego brakuje, ale jak jest dobry set na karcie SD w transmiterze, to załatwia sprawę. Dużo tego sterowania nie ma. Dodatkowy komfort jest taki, że jak leci transmiter FM, to można szybko się przełączyć, czy jakieś lokalne stacje nie nadają czegoś ciekawego, wiadomości traffic, takie tam. Hobbystycznie można się bawić w szukanie dziury w całym, żeby tę dziurę załatać, ale pragmatycznie - transmiter FM. MFD jako urządzenie jest bardzo nienaczasie. Trasę oblicza długo, mapa stara. Jak to było nowe, to było coś. Teraz smartfon robi to lepiej. Jeszcze jak ktoś słucha z telefonu muzyki, to transmiter FM z bluetooth jest warty rozważenia. Ja w czasie jazdy nie gadam (zatrzymuję się. Zawsze) bo i tak to rozprasza uwagę. Zwłaszcza jak żona dzwonie z OPR. Poza tym słuchanie własnej muzyki ze smartfona wymaga załadowania go muzyką, a słuchanie online jest zawodne i niestabilne (przynajmniej z mojego doświadczenia). Więc jeszcze raz polecam budżetowe rozwiazanie trasmitera FM.
I zwracam honor koledze @Czerwony za informacje o zakłóceniach. Może faktycznie kiedyś miałem mocny transmiter, albo dobrze zgrany z anteną w aucie, że nie miałem zakłóceń, bo aktualnie posiadany transmiter strrrrrasznie zbiera sianie i jest czasem źle z jakością. Ale lepszy rydz niż nic.
[/spoiler]
Proza życia sprowadziła mnie na ziemię.
Do wszystkiego się człowiek może przyzwyczaić.
Skończyło się u mnie na transmiterze FM w zapalniczkę (taki za 15 zł od chińczyka) z dwoma gniazdami USB.
Jedno gniazdo służy mi do zasilania wideorejestratora, drugie na pendrive. Fajny kompromis.
Z kierownicy mam sterowanie głośnością, przełączanie piosenek przy zapalniczce na panelu transmitera. Da się z tym żyć.
[spoiler]
Taka jeszcze dygresja i prywatne przemyślenia:
CAN i integracja z FISem? Zbytek łaski. Ot nazwa stacji wyświetla się między zegarami. Fajny gadżet, wg mnie zbędny. Sterowanie z kierownicy - troszkę tego brakuje, ale jak jest dobry set na karcie SD w transmiterze, to załatwia sprawę. Dużo tego sterowania nie ma. Dodatkowy komfort jest taki, że jak leci transmiter FM, to można szybko się przełączyć, czy jakieś lokalne stacje nie nadają czegoś ciekawego, wiadomości traffic, takie tam. Hobbystycznie można się bawić w szukanie dziury w całym, żeby tę dziurę załatać, ale pragmatycznie - transmiter FM. MFD jako urządzenie jest bardzo nienaczasie. Trasę oblicza długo, mapa stara. Jak to było nowe, to było coś. Teraz smartfon robi to lepiej. Jeszcze jak ktoś słucha z telefonu muzyki, to transmiter FM z bluetooth jest warty rozważenia. Ja w czasie jazdy nie gadam (zatrzymuję się. Zawsze) bo i tak to rozprasza uwagę. Zwłaszcza jak żona dzwonie z OPR. Poza tym słuchanie własnej muzyki ze smartfona wymaga załadowania go muzyką, a słuchanie online jest zawodne i niestabilne (przynajmniej z mojego doświadczenia). Więc jeszcze raz polecam budżetowe rozwiazanie trasmitera FM.
I zwracam honor koledze @Czerwony za informacje o zakłóceniach. Może faktycznie kiedyś miałem mocny transmiter, albo dobrze zgrany z anteną w aucie, że nie miałem zakłóceń, bo aktualnie posiadany transmiter strrrrrasznie zbiera sianie i jest czasem źle z jakością. Ale lepszy rydz niż nic.
[/spoiler]