29-05-2014, 02:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-05-2014, 17:43 przez smok_wawelski.)
No to ok. 2 godzinki roboty i czuj naprawiony
Kolegom co mi podpowiadali jak czuja uzdrowić i tu w wątku i na PW - bardzo dziękuje:
Otóż DDiablo i wesol obaj mieliście rację - ale idźmy po kolei:
Demontaż - nieco upie...y ciasnawo żeby spinki zdjąć a zawziąłem się że aku i podstawy nie będę demontował.
Ok. z trudem ale udało się, niestety moje lenistwo zostało pokarane i zostały lekko uszkodzone plasticzki na których wiszą spinki mocujące. Kolegom demontującym w przyszłości radze jednak zdemontować aku i podstawę będzie łatwiej dobrać się do spinek.
Po wydarciu czuja z auta oczywiście ukazało cię logo Forda i niemiła niespodzianka wykluczająca łatwe wyciągnięcie bolczyków tak jak piszą w linku
Niestety - wszystkie 4 bolczyki "utopione" tak mniej więce ok. 2mm do wewnątrz otworków - kicha nie złapie się aby wyciągnąć.
No nic zaczęły się schody, życie jakby było łatwe byłoby nudne , kombinacja jak wydrzeć bolczyki. Nie ma rady potrzebny Dremel i frezik ok, spoko Dremeli jest u mnie kilka a frezików bez liku bo na codzień tym pracuję - ryzyk fizyk wio jedziemy po plastiku żeby odsłonić bolczyki do chwycenia i wyciągnięcia.
Nie ma źle wyszło ładnie nawet kawałek mięska plastikowego został - dobra nie ma zatem strachu w razie W nadleje się Chester Metalem albo epoksydem i będzie. W tym momencie jeszcze nie wiedziałem że bolczyki mają dalej też gniazda za białym plastikiem - będzie to widać na dalszych fotach gdzie okazało się że ryzyko nie było duże.
Ale niestety niestety jedno z gniazd bolczyka jest takie chude, sfrezowanie nie pomogło - ostatni bolczyk był jeszcze utopiony w żółtawym plastiku - trudno jedziemy głębiej inaczej i tak inaczej nie rozbiorę - udało się podrzeźbić chwycić i wyciągnąć ostatni bolczyk.
No dobra bebeszymy czuja dalej na czynniki pierwsze to już idzie na luziku. Zatem tu wyjaśniam rację Kolegów - DDiablo miał rację demontaż jest banalny (po pokonaniu trudności z utopionymi bolczykami) wesol też miał rację że ustrojstwo jest mocno przekombinowane.
Dobra popatrzmy zatem co czuja boli i powoduje że cofajki świrowały - skośna plastikowa powierzchnia którą naciska bolec w skrzyni była mniej więcej ok - zatem ból musi być gdzie indziej - szukajcie a znajdziecie.
I owszem nadpalone styki zarówno te które przechodzą dalej przez plastik a także kóleczko ze sprężynką - zatem wesol ma rację żeby prosiło się to puścić przez przekaźnik te 42W na cofajki + coś tam na czujniki parkowania - więc leci prawie 4A iskrzyć i nadpalać styki też będzie
Czuj rozbebeszony na czynniki pierwsze wygląda tak a strzałki pokazują gdzie było nadpalone:
Dobra podczyściłem styki i kółko, podklepałem też nieco styki żeby je nieco wydłużyć, myślę jeszcze dołożę coś na popychacz wyciąłem kwadracik gumki włożyłem popychacz na niego gumkę i składam. czuja.
Wciskam bolczyki - trzyma się kupy zatem zmycie benzyną wyfrezowań i na razie zabezpieczymy do próby termo-klejem żeby jakby coś nie zagrało łatwo zdemontować powtórnie.
Dobra klej trzyma - zatem do auta, znów schody - bez przerwy wylatuje mi uszczelka - patrzę a to draństwo w ori było przyklejone tyle że klej odlazł - wciągam daję kawałki taśmy dwustronnej między korpus czuja i uszczelkę.
Tak teraz bez bólu się go wkłada uszczelka grzecznie przylega do korpusu i nie wylatuje.
No dobra gimnastyka, kilka obtartych kości na ręce i spinki zapięte.
Czuj siedzi na swoim miejscu.
Zatem próba, ręczny zaciągnięty, bieg na luzie, przekręcam stacyjkę i k.... ć - kwiczą czujniki parkowania a ja jeszcze wstecznego nie włożyłem, idę patrze na tyłek Sharana cofajki świecą.
Kicha - powtórka - powód prosty - przedobrzyłem podklepując i wydłużając styki oraz dodając gumkę.
Wywalam czuja z powrotem - o jak fajnie że zrobiłem termoklejem a nie czymś mocniejszym kilka dłubnięć wkrętakiem załatwia sprawę ale o dziwo termo-klej trzymał dość mocno.
Rozbieram czuja, wywalam gumkę podłożoną na popychacz, składam czuja, zalewam termo-klejem i wrzucam do auta - próba teraz jest OK.
Zatem wniosek że więcej niż 0,5-0,7 mm nie należy wydłużać popychacza lub styków (oczywiście jest to też zależne od stopnia zużycia/nadpalenia styków). Kółeczko stykowe - obróciłem o 90st tak żeby nadpalenie nie szło na styki.
Całość zabawy trwała łącznie z powtórką ok. 2godz - myślę że bez powtórki i z demontażem aku oraz jego podstawy byłoby to nawet ciut krócej ale ja jestem leniwy i uparty.
Przejechane parę razy do przodu do tyłu cofajki świecą pełnym światłem, czujniki kwiczą przawidłowo - czyli wsio OK.
Jak się przyjmie to dam znać - bo zabawa warta świeczki to chyba godziwy zarobek 100-150zł/h
A przerobić wesol - spoko by się dało - trzeba by wyfrezować np.z poliamidu takiego szpeja jak korpus tego czuja, w nim zrobić normalny gwintowany otwór na jakikolwiek zwierny czujnik tak żeby go bolec w skrzyni naciskał, zapiąć toto na spinki albo zrobić przykręcanie do skrzyni. W ori korpusie czuja są otwory, ale jaja nawet nie zerknąłem czy na skrzyni ich nie ma - jutro kuknę to napiszę ale nawet jakby nie było to jest tam mięsko można by wiertnąć i gwintnąć tyle że skrzyneczkę pasowałoby mieć na wierzchu.
Sam taki adapter to byłoby banalne do zrobienia kawałek poliamidu, pół godzinki roboty na frezarce, gwint z 5-10min i mamy adapterek
Wiecie co jak się ten czuj mi spierniczy ponownie to tak właśnie zrobię Z tego Fordowskiego dziwaka tylko spinki wezmę a resztą to piernicznę jak najdalej.
Jakby ktoś chciał sobie wszystkie obrazki pooglądać i w większej rozdzielczości - mogę powiesić w necie lub podesłać jest więcej fot w rodz. 1600px - ale to nie na forum bo za duże i ważą wszystkie pod 40MB.
Kolegom co mi podpowiadali jak czuja uzdrowić i tu w wątku i na PW - bardzo dziękuje:
Cytat:Napisane przez DDiablo
27-05-2014 20:45
Tak ja naprawiałem u siebie w sharanie ten na klamry, bardzo prosty jest w rozbiórce i naprawie. Szkoda kasy na nowy według mnie.
27-05-2014 22:47
Co ty wesoł piszesz? Przecież ten czujnik jest banalnie prosty w naprawie ..... Smoku rozbierz go i zobaczysz, że to proste. Tutaj masz temat. http://volkswagen.auto.com.pl/forum/view...p?t=139524
Cytat:Napisane przez wesol - 27-05-2014 21:50
nie wiem czy to taki sam jak w galaxiaku ale cos podobny. Tam w kazdym razie jest tak ze nie jest jakis cycek wciskany tylko przesuwany. Mysle ze moze i dałoby sie to jakos przerobic czemu nie ale napewno nie bedzie to super łątwe. Tak jak pisalem jakby zapodac to wlaczanie przez przekaznik to pewnie taki wlacznik by wytrzymal ze dwie dekady tak to niestwty bywa ze siada czesciej.
Otóż DDiablo i wesol obaj mieliście rację - ale idźmy po kolei:
Demontaż - nieco upie...y ciasnawo żeby spinki zdjąć a zawziąłem się że aku i podstawy nie będę demontował.
Ok. z trudem ale udało się, niestety moje lenistwo zostało pokarane i zostały lekko uszkodzone plasticzki na których wiszą spinki mocujące. Kolegom demontującym w przyszłości radze jednak zdemontować aku i podstawę będzie łatwiej dobrać się do spinek.
Po wydarciu czuja z auta oczywiście ukazało cię logo Forda i niemiła niespodzianka wykluczająca łatwe wyciągnięcie bolczyków tak jak piszą w linku
Cytat:rozbierz i się go naprawi; są w nim takie cztery bolce metalowe musisz je wyciągnąć obcinaczkami
Niestety - wszystkie 4 bolczyki "utopione" tak mniej więce ok. 2mm do wewnątrz otworków - kicha nie złapie się aby wyciągnąć.
No nic zaczęły się schody, życie jakby było łatwe byłoby nudne , kombinacja jak wydrzeć bolczyki. Nie ma rady potrzebny Dremel i frezik ok, spoko Dremeli jest u mnie kilka a frezików bez liku bo na codzień tym pracuję - ryzyk fizyk wio jedziemy po plastiku żeby odsłonić bolczyki do chwycenia i wyciągnięcia.
Nie ma źle wyszło ładnie nawet kawałek mięska plastikowego został - dobra nie ma zatem strachu w razie W nadleje się Chester Metalem albo epoksydem i będzie. W tym momencie jeszcze nie wiedziałem że bolczyki mają dalej też gniazda za białym plastikiem - będzie to widać na dalszych fotach gdzie okazało się że ryzyko nie było duże.
Ale niestety niestety jedno z gniazd bolczyka jest takie chude, sfrezowanie nie pomogło - ostatni bolczyk był jeszcze utopiony w żółtawym plastiku - trudno jedziemy głębiej inaczej i tak inaczej nie rozbiorę - udało się podrzeźbić chwycić i wyciągnąć ostatni bolczyk.
No dobra bebeszymy czuja dalej na czynniki pierwsze to już idzie na luziku. Zatem tu wyjaśniam rację Kolegów - DDiablo miał rację demontaż jest banalny (po pokonaniu trudności z utopionymi bolczykami) wesol też miał rację że ustrojstwo jest mocno przekombinowane.
Dobra popatrzmy zatem co czuja boli i powoduje że cofajki świrowały - skośna plastikowa powierzchnia którą naciska bolec w skrzyni była mniej więcej ok - zatem ból musi być gdzie indziej - szukajcie a znajdziecie.
I owszem nadpalone styki zarówno te które przechodzą dalej przez plastik a także kóleczko ze sprężynką - zatem wesol ma rację żeby prosiło się to puścić przez przekaźnik te 42W na cofajki + coś tam na czujniki parkowania - więc leci prawie 4A iskrzyć i nadpalać styki też będzie
Czuj rozbebeszony na czynniki pierwsze wygląda tak a strzałki pokazują gdzie było nadpalone:
Dobra podczyściłem styki i kółko, podklepałem też nieco styki żeby je nieco wydłużyć, myślę jeszcze dołożę coś na popychacz wyciąłem kwadracik gumki włożyłem popychacz na niego gumkę i składam. czuja.
Wciskam bolczyki - trzyma się kupy zatem zmycie benzyną wyfrezowań i na razie zabezpieczymy do próby termo-klejem żeby jakby coś nie zagrało łatwo zdemontować powtórnie.
Dobra klej trzyma - zatem do auta, znów schody - bez przerwy wylatuje mi uszczelka - patrzę a to draństwo w ori było przyklejone tyle że klej odlazł - wciągam daję kawałki taśmy dwustronnej między korpus czuja i uszczelkę.
Tak teraz bez bólu się go wkłada uszczelka grzecznie przylega do korpusu i nie wylatuje.
No dobra gimnastyka, kilka obtartych kości na ręce i spinki zapięte.
Czuj siedzi na swoim miejscu.
Zatem próba, ręczny zaciągnięty, bieg na luzie, przekręcam stacyjkę i k.... ć - kwiczą czujniki parkowania a ja jeszcze wstecznego nie włożyłem, idę patrze na tyłek Sharana cofajki świecą.
Kicha - powtórka - powód prosty - przedobrzyłem podklepując i wydłużając styki oraz dodając gumkę.
Wywalam czuja z powrotem - o jak fajnie że zrobiłem termoklejem a nie czymś mocniejszym kilka dłubnięć wkrętakiem załatwia sprawę ale o dziwo termo-klej trzymał dość mocno.
Rozbieram czuja, wywalam gumkę podłożoną na popychacz, składam czuja, zalewam termo-klejem i wrzucam do auta - próba teraz jest OK.
Zatem wniosek że więcej niż 0,5-0,7 mm nie należy wydłużać popychacza lub styków (oczywiście jest to też zależne od stopnia zużycia/nadpalenia styków). Kółeczko stykowe - obróciłem o 90st tak żeby nadpalenie nie szło na styki.
Całość zabawy trwała łącznie z powtórką ok. 2godz - myślę że bez powtórki i z demontażem aku oraz jego podstawy byłoby to nawet ciut krócej ale ja jestem leniwy i uparty.
Przejechane parę razy do przodu do tyłu cofajki świecą pełnym światłem, czujniki kwiczą przawidłowo - czyli wsio OK.
Jak się przyjmie to dam znać - bo zabawa warta świeczki to chyba godziwy zarobek 100-150zł/h
A przerobić wesol - spoko by się dało - trzeba by wyfrezować np.z poliamidu takiego szpeja jak korpus tego czuja, w nim zrobić normalny gwintowany otwór na jakikolwiek zwierny czujnik tak żeby go bolec w skrzyni naciskał, zapiąć toto na spinki albo zrobić przykręcanie do skrzyni. W ori korpusie czuja są otwory, ale jaja nawet nie zerknąłem czy na skrzyni ich nie ma - jutro kuknę to napiszę ale nawet jakby nie było to jest tam mięsko można by wiertnąć i gwintnąć tyle że skrzyneczkę pasowałoby mieć na wierzchu.
Sam taki adapter to byłoby banalne do zrobienia kawałek poliamidu, pół godzinki roboty na frezarce, gwint z 5-10min i mamy adapterek
Wiecie co jak się ten czuj mi spierniczy ponownie to tak właśnie zrobię Z tego Fordowskiego dziwaka tylko spinki wezmę a resztą to piernicznę jak najdalej.
Jakby ktoś chciał sobie wszystkie obrazki pooglądać i w większej rozdzielczości - mogę powiesić w necie lub podesłać jest więcej fot w rodz. 1600px - ale to nie na forum bo za duże i ważą wszystkie pod 40MB.
Prawdę swą należy mówić głośno, nie schlebiając ani rzeczom, ani wypadkom, ani stosunkom, ani ideom - St. Żeromski
- Pozdrawiam - moja www - kontaktować się ze mną proszę przez e-mail
- Pozdrawiam - moja www - kontaktować się ze mną proszę przez e-mail