07-10-2016, 19:03
Od 2 tygodni mordowałem się z grzaniem świec, świece nowe, przekaźnik sprawny, bezpiecznik sprawny, prądu brak... dzisiaj czystym przypadkiem zobaczyłem 2 kable GOŁE BEZ IZOLACJI SKRĘCONE NA RYJA, które wychodziły z jakiegoś czujnika po prawej stronie bloku silnika, czujnik i kostka dwu pinowa (wpięty w jakiś kruciec wodny przy samym bloku), po rozłączeniu kostki i czujnika, rozpięciu zchemłanych przewodów cud świece zaczęły grzać, jest ok. 5 stopni na dworze, na zapłonie bez odpalenia grzeją koło 10 sekund, po odpaleniu pracują ok 2 min i gasną, czyli git. Ale tu rodzi się kłopot co to za czujnik i te nieszczęsne kable i co mają związane z grzaniem świec....