22-08-2016, 21:12
Sklejało się kartonowe modele... i to różnej maści. Okręty, samoloty, nawet budynki. Na przykład Zamek Królewski.
Któregoś dnia dostałem szału, bo pozostawiony psiak - podobny do jamnika - z nudów poszarpał mi jeden z modeli. Jakimś cudem dostał się w jego paszczę...
Czasami sam rysowałem i wycinałem sobie model w dość dużym rozmiarze. Tak mniej więcej długość kadłuba wynosiła 60cm. Wszędzie walał się brystol, jakieś farby, pędzle, kleje, listewki, zużyte baterie 4,5V... ile ja czasu spędzałem na tym majsterkowaniu.
Teraz jest to raczej niespotykane.
Wirtualny świat nie pomaga w rozwoju abstrakcyjnego myślenia. Jak jest problem, to wskakują do internetu i szukają rozwiązania.
Dlatego @wesol i "starszaki" po godzinach mają co robić dając fachowe rady na tym Forum
Któregoś dnia dostałem szału, bo pozostawiony psiak - podobny do jamnika - z nudów poszarpał mi jeden z modeli. Jakimś cudem dostał się w jego paszczę...
Czasami sam rysowałem i wycinałem sobie model w dość dużym rozmiarze. Tak mniej więcej długość kadłuba wynosiła 60cm. Wszędzie walał się brystol, jakieś farby, pędzle, kleje, listewki, zużyte baterie 4,5V... ile ja czasu spędzałem na tym majsterkowaniu.
Teraz jest to raczej niespotykane.
Wirtualny świat nie pomaga w rozwoju abstrakcyjnego myślenia. Jak jest problem, to wskakują do internetu i szukają rozwiązania.
Dlatego @wesol i "starszaki" po godzinach mają co robić dając fachowe rady na tym Forum
Pozdrawiam, Darek.