Cześć. To mój pierwszy post tutaj, więc podciągnę się pod ten temat. Od jakiegoś czasu borykam się z następującym problemem. Za każdym razem, żeby uzyskać jakąkolwiek moc muszę przekrecić silnik do dokładnie 3200obr. gdy tego nie zrobię, silnik nie ma mocy w ogole, nie wkręca się na obroty i jest tak jakby zatkany. Po wkręceniu na 3200 czuć, jakby coś się odetkało. W momencie gdy wkręcam go na obroty wydaje mi się że co jakiś czas przygasają światła i słychać cykanie z okolicy bezpieczników. Co śmieszne, w ostatnich dniach przy mrozach w okolicach -20 problem zniknął, auto rwało aż głupie. Z rzeczy które były robione i ponoć miały pomóc to parokrotne czyszczenie przepływki, zaślepiony EGR, wymiana czujnika kolektora, turbina wymieniana jakieś półtora roku temu. Zastanawiam się, czy ktoś kiedyś miał podobny problem lub ma jakiś pomysł co jeszcze można w tym kierunku sprawdzić. Po ostatnim podpięciu auta pod kompa u mechanika został wymieniony właśnie czujnik kolektora, lecz nie rozwiązało to mojego problemu.
Edit: dodam jeszcze, że nawet po "odetkaniu" silnik dalej nie ma mocy i wjazd po jakąkolwiek górkę jest wyzwaniem. Pedał gazu reaguje w sumie do połowy, potem można deptać w podłogę bez żadnego efektu.
Edit: dodam jeszcze, że nawet po "odetkaniu" silnik dalej nie ma mocy i wjazd po jakąkolwiek górkę jest wyzwaniem. Pedał gazu reaguje w sumie do połowy, potem można deptać w podłogę bez żadnego efektu.