28-07-2013, 07:47
Witam wszystkich!
Jakiś rok temu miałem problemy z turbiną, w warsztacie chcieli mi ją wymienić/regenerować itd, ogólnie duża kasa. Postanowiłem znaleźć inny serwis. Spec z laptopem po paru minutach stwierdził za niskie podciśnienie na turbinie. Po godzinie szukania znaleźli usterkę. Odłamany element na gruszce podciśnienia, gdzie wciska się wężyk. Sam wężyk zaślepili zwykłą śrubką i powiedzieli, że jak nie jeżdżę po górskich terenach to gruszka nie jest potrzebna. I faktycznie auto nabrało mocy. Czuć przyśpieszanie od 1600 obrotów - rewelacja, ale zauważyłem, że gdy temperatura na dworze jest ponad 30 stopni, to ledwo jedzie, dopiero ponad 2100 obrotów ciągnie autko, wyczuwalna jest ogromna turbo dziura i właśnie zastanawiam się czy to nie jest kwestia gruszki?
Jakiś rok temu miałem problemy z turbiną, w warsztacie chcieli mi ją wymienić/regenerować itd, ogólnie duża kasa. Postanowiłem znaleźć inny serwis. Spec z laptopem po paru minutach stwierdził za niskie podciśnienie na turbinie. Po godzinie szukania znaleźli usterkę. Odłamany element na gruszce podciśnienia, gdzie wciska się wężyk. Sam wężyk zaślepili zwykłą śrubką i powiedzieli, że jak nie jeżdżę po górskich terenach to gruszka nie jest potrzebna. I faktycznie auto nabrało mocy. Czuć przyśpieszanie od 1600 obrotów - rewelacja, ale zauważyłem, że gdy temperatura na dworze jest ponad 30 stopni, to ledwo jedzie, dopiero ponad 2100 obrotów ciągnie autko, wyczuwalna jest ogromna turbo dziura i właśnie zastanawiam się czy to nie jest kwestia gruszki?