[oddzielone ] szkoła zpt dzieci itd.

[PAMONIUSZ]

Ja miałem twardego gościa od ZPT. Taki brodaty Rumcajs ale byl wporzo.Wycinalismy i Lutowalismy łódki z puszek, paluchy pocięte ale jaka radość jak na jeziorku wszyscy je wypuscilismy i pływały. Było tez trochę cięcia na tarczowej pile i taśmowej drewienka na obowiązkowe budki dla ptaków. Dał nam podstawy elektryki, co to komutator, szczotki, silnik 3fazowy, połączenia w trójkąt, gwiazdę... kurcze teraz sie dziwię, że az tyle pamietam... A to zwykła podstawówka była i to nie o najlepszej renomie...

[ULTRA]

Czytam, czytam co wy tu wypisujecie i teraz już nie ma w szkołach żadnych ZPT to już historia....
Co prawda nie mam dzieci, ale teraz to górują telefony, tablety, internety wirtualny świat - kiedyś dzieciaki bawiły się wspólnie na podwórkach i innych łąkach przy lesie tak jak ja, śmigały rowerami po ulicach zdzierając sobie kolana było trochę płaczu, ale wsiadały i dalej jeździł dzisiaj już tego nie ma.
Teraz dzieci to telefon w łapie i tyle w temacie, nie wiem jak sobie poradzą za kilka lat, no ale niech każdy wychowuje po swojemu ...

[PAMONIUSZ]

bo teraz celem każdego Państwa o ustroju, który nazywam korporacyjnym w tym. naszego jest wyhodowanie obywatela wyksztalconego kierunkowo do wykonywania konkretnych czynności, ktorego system edukacji wydali na rynek pracy jak najszybciej. ZPT na wysokim poziomie sprawiłby że taki obywatel może naprawić sam odkurzacz i korporacja nie wcisnie mu kolejnego... tak w. skrócie
A. co do tzw cyfryzacji życia wydaje mi się, że niestety nieuniknione. Mam znajomych, którzy sie zaparli i udało im się sprawic by dziecko nie oglądało tv, nie uzywało komputera do 4-5 roku życia... byli świadomi, posilkowali sie madrymi ksiazkami i psychologami... teraz chlopak ma 10 lat i problemy bo jak tylko dostał w łapy komputer, laptop, tablet i pewnie w końcu smartphone to można powiedzieć że oszalał zaczął nadrabiać za rówieśnikami i zgubił granicę realu...

[wesol]

Naprawdę ciekawy temat się zrobił. Juz myślałem ze tylko ja takie coś miałem. Widzę że nawet niektórzy mieli całkiem fajne zajęcia.
Problem dzisiejszych dzieci to chyba to ze rodzice też na sile pchają pociechy na kierunki których nie lubią. Poza tym szkoły tez dają ciała. Za moich czasów był odsiew. Niezdawali koledzy słabsi i w podstawówce i w szkole sredniej-technikum. Teraz zdają wszyscy a zwłaszcza co mają rodziców dzianych. To nie oto chodzi. Tak jak w zawodach są ważne wygrane tak też i przegrane. Śmieszy mnie koleżanka która ledwo co zawodowke skończyła a teraz jeszcze coprawda licencjat ale skończyła. Może jeszcze magisterke zrobi. Ja myślę żeby też takich lekarzy zrobić co to skończyli szkole eksternistycznie albo zaocznie. Owszem i ja kończyłem samochodowke zaocznie.

[bialekmleko]

A według mnie to i rodzice, nie są bez winy. Pracują od rana do nocy goniąc za ,,lepszym". Zresztą nie wiem czy pamiętacie takie czasopismo jak ,,Mały Modelarz"? Za dzieciaka skleiłem chyba z 20 samolotów i okrętów, które nawet wyposażałem w silniczki na baterie i malowałem kadłuby lakierem. Co niektóre to nawet i 15 minut pływały zanim nie spłonęły. Pamiętam jak kiedyś zbudowałem coś ala wodolot napędzany silniczkami od modeli rakiet. Oprócz ZPT dzieciaki mogły chodzić na różnego typu modelarnie i zajęcia w ,,Pałacach Młodzieży".

[grzeczny_52]

Sklejało się kartonowe modele... i to różnej maści. Okręty, samoloty, nawet budynki. Na przykład Zamek Królewski.
Któregoś dnia dostałem szału, bo pozostawiony psiak - podobny do jamnika - z nudów poszarpał mi jeden z modeli. Jakimś cudem dostał się w jego paszczę...
Czasami sam rysowałem i wycinałem sobie model w dość dużym rozmiarze. Tak mniej więcej długość kadłuba wynosiła 60cm. Wszędzie walał się brystol, jakieś farby, pędzle, kleje, listewki, zużyte baterie 4,5V... ile ja czasu spędzałem na tym majsterkowaniu.
Teraz jest to raczej niespotykane.
Wirtualny świat nie pomaga w rozwoju abstrakcyjnego myślenia. Jak jest problem, to wskakują do internetu i szukają rozwiązania.

Dlatego @wesol i "starszaki" po godzinach mają co robić dając fachowe rady na tym Forum

[mamwi]

Miłe wspomnienia się odezwały Za mojego dzieciństwa wiedziałem gdzie rośnie czereśnia, jabłoń, którędy na skróty dojść nad bajorko, żeby się wykąpać, gdzie jest kran żeby gruszki wodą popić. A teraz moje córki siedzą i krzyczą, że nie mają co robić - sterta lego, lalek, zrobiłem im huśtawkę ze zjeżdżalnią i domkiem, a one się nudzą. I co najśmieszniejsze, to ja mam im wymyślić zabawę. Chociaż czasami widać światełko w tunelu, jak złapią fazę, to potrafią się 4 godziny bawić, jakby ich nie było.
Za małolata pralkę naprawiałem, ruską wiatkę, działała do końca. W końcu matka stwierdziła że już czas na nią i kupiła nową.

[bialekmleko]

Wiatki były nie do zdarcia
Zawsze miałem do przewinięcia więcej polarów czy zachodnich niż wiatek

[PAMONIUSZ]

u nas taka smródka płynie kanałek wilanowski. jak budowali Kościół na Górce to używali takich form z jakiegoś materiału ala styropian... no to żeśmy im to podprowadzili. chyba z 7-8 lat miałem. wskoczylismy nante formy i zrobiliśmy spływ smródka do Wilanowa... jeden drugi trzeci... az nas wieczór zastał przeżycie jak skok na bungee, sporo guzów siniakow, trochę strachu... kolega się wody nałykał i pryszczy dostał bo tam syf straszny płynął.... kurcze cofnalbym sie w czasie... ba pamiętacie bączki z zakretek po wódzie saletry i cukru pudru.... ehhhhh

[bialekmleko]

A bomby a puszek wypełnionych karbidem z wodą
Kopciuchy z ping-pongów